Opublikowany przez: ULA 2011-09-01 09:00:30
Chodzenie dziecka do szkoły jest ważnym elementem życia każdej rodziny. To nie tylko zbieranie bardzo dobrych ocen i pochwał, ale też konieczność zorganizowania wielu spraw, między innymi dotarcia do szkoły i odebrania z niej dziecka, nierzadko ślęczenia w domu nad książkami czy też innej pomocy w nauce. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy pociecha oświadcza, że nie chce chodzić do szkoły i codziennie daje wyraźnie o tym znać.
Co wtedy robić? Ciągnąć dziecko za rękę i przymuszać do bycia uczniem czy pozwalać na pozostanie w domu? Rodzice najczęściej zmagają się wtedy z własnymi trudnymi emocjami, ze złością i frustracją, zwłaszcza gdy sami śpieszą się do pracy.
Na początek potrzebna jest diagnoza, znalezienie odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego dziecko nie chce iść do szkoły?” Co nim kieruje? Czy konkretny powód w postaci złośliwego kolegi, niemiłego nauczyciela, nieradzenia sobie z jakimś przedmiotem, zadaniami czy innymi elementami edukacji? Czy też jest to raczej uogólniona obawa – przed nieznanym (zwłaszcza w przypadku nowej szkoły lub początku edukacji) czy czekającymi obowiązkami. Jak dziecko spędza czas, gdy nie uczestniczy w lekcjach? Może w domu czekają na niego łakocie i ulubiona bajka, a szkoła jawi się jako zakłócenie przyjemności?
Bez względu na przyczynę dziecko potrzebuje przede wszystkim wsparcia i życzliwego zainteresowania. Zawsze trzeba je z uwagą wysłuchiwać, okazywać autentyczne zaangażowanie, ale nie zasadzie pytań o stopnie lub obiad na stołówce. Szkoła to też koledzy, nauczyciele, relacje, samopoczucie i wiele innych spraw. Uczeń potrzebuje motywacji lecz nie pracowania na stopnie dla mamy. Niezmiernie cenne są pochwały, radość bliskich okazywana z każdego sukcesu. Jednocześnie trzeba unikać stawiania wygórowanych wymagań.
Pamiętajmy, że szkoła to też porażki. Zadaniem dorosłych jest uczenie dziecka radzenia sobie z nimi. Dobrze jest sięgnąć po metody relaksacji i zapewniać szkrabowi czas na odpoczynek. Niedopuszczalne jest straszenie dziecka szkołą („Tam nauczą cię jak się zachowywać”, „Jak sobie nie poradzisz, będzie wstyd i cię wyśmieją”), ale też umniejszanie roli szkoły i nauczycieli.
Ważne jest podejście rodziców do szkoły! Zainteresowanie, ale też zaangażowanie (nie przymuszone) pokażą dziecku, że nauka jest ważna i ze bliscy dają wsparcie. Dobrze jest spoglądać na nauczycieli życzliwym okiem i chętnie się z nimi kontaktować. Oczywiście, nie chodzi o wystawanie pod pokojem nauczycielskim, ale o kontakt z nimi drogą zebrań i wyznaczanych konsultacji.
Przyczyny tkwiące w instytucji szkoły najprawdopodobniej będą wymagały dodatkowej wizyty rodzica w szkole. Pamiętajmy, że wychowawca, przede wszystkim w nauczaniu początkowym, jest osobą, która przebywa z klasą niemal cały czas. Unikanie spotkania z nim nie rozwiąże problemu.
Źródło odmowy pójścia do szkoły może być głębsze. Dziecięca depresja czy fobia szkolna, wywołujące nierzadko objawy fizjologiczne (bóle brzucha, głowy, biegunki, wymioty), wymagają pomocy specjalisty. Dlatego tak ważne jest nie bagatelizowanie problemu. Lekceważenie, mówienie, że jakoś się ułoży, nie jest żadną pomocą.
Anna Chmielewska
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
185.244.*.* 2018.10.16 13:30
Moja siostra chce iść do szkoły Potrzebuję pożyczki
178.235.*.* 2013.09.03 19:57
Jestem mama 6 letniej dziewczynki którą puściłam do pierwszej klasy ze względów różnych przedrzymskim finansowych ponieważ pracuję a godziny w przedszkolu są płatne a w szkole są świetlice bez płatna opieka u nas pada zawsze stwierdzenie NIE CHCE IŚĆ DO SZKOŁY BO SI Ę BOJE ŻE PO MNIE NIE PRZYJDZIECIE nigdy nie było takiej sytuacji żeby ktoś nie przyszedł albo nawet się spóźnił nie wiem co mam robić to jest paranoja trwa już 3 lata od tego wieku bo od tej pory chodzi do szkoły nie wiem co robić ?
79.185.*.* 2013.02.13 15:54
Moje dziecko odmawia chodzenia do szkoły juz kilka lat. Jest to sytuacja okropna, bo z jednej strony chce pomoc dziecku i wiem, ze to wymaga czasu, cierpliwosci, delikatnosci, pracy rodzicow nad soba i pracy dziecka nad sobą, a z drugiej strony presja, jaka wywiera szkola jest niesamowita i tego czasu nie ma, a sa dodatkowe obciazenia. Ciesze sie , ze w ogole ktos problem dostrzega, ale chcialabym aby taki artykul nie konczyl sie stwierdzeniem, ze rodzic musi cos zrobic. Ja to wiem i bez podpowiadania - tylko co mam robic i dokad sie udac po pomoc, skoro ten problem jest tak malo przebadany i tak niewiele sie o tym mowi - tu jest tylko bezradnosc ze strony rodzicow przede wszystkich, ale rowniez ze strony wszelkiego rodzaju instytucji: szkoly, sadu, poradni rodzinnej, miedyszkolnej, psychiatry, psychologa, kuratorium - ciagle slysze, ze musze cos zrobic, bo lada moment dziecko bedzie dorosle i wtedy dopiero sie zacznie. Jest straszenie odebraniem opieki nad dzieckiem, karami pienieznymi za slaba frekwencje, ale nie ma rozwiazan, nie ma wiedzy, nie ma pomyslow, jak polaczyc starania rodzicow, szkoly i psychologow, ale przede wszystkim nie ma dobrej woli. Jestem z problemem sama, mimo, ze pozornie tak wiele osob sie w niego angazuje.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.